Opowieści testerów, Paweł

Cześć, jestem Paweł.

Opowiem wam krótko, o tym, jak to się stało, że teraz testuje oprogramowanie. Zacznę od tego, co robiłem wcześniej w swoim życiu. Zaraz po liceum poszedłem na studia hotelarstwa i gastronomii w Poznaniu, gdzie skończyłem licencjat, w trakcie studiów pracowałem w zawodzie od zmywaka po szefa kuchni. Niestety zawód okazał się daleki od moich wyobrażeń. Szukając swojej ścieżki rozwoju, pracowałem na magazynie, w kurierce czy jako marynarz. Później zostałem kapitanem lotnictwa bezzałogowego. Tu pojawiły się problemy zdrowotne, które nie pozwoliły na dalszą pracę z lataniem i zacząłem odlewać figurki fantasy. Uznałem, że 33 lata to dobry moment, by jednak zawodowo się ustabilizować.

Skąd pomysł na bycie testerem?

Zawsze byłem otoczony ludźmi z IT. Na sugestie pracy w IT, jak ta krowa co zdania nie zmienia, mówiłem w kółko, że IT to nie dla mnie. Po paru podejściach do programowania miałem już nawet argumenty, by jednak odpuścić tę gałąź gospodarki. Jednak co zrobić, jeśli nadal otoczony przez rodzinę i znajomych z IT zacząłem się zastanawiać. Czy jednak jest coś takiego w tej branży, co mógłbym robić i nie potrzeba do tego umiejętności pisania kodu? Za pierwszym razem pojawiło się w wyszukiwarce hasło Tester gier. Uznałem, że gram od dzieciaka i jako gracz to chyba dam radę. Było to ładnych parę lat temu, ale nic dla siebie nie znalazłem (albo nie chciałem znaleźć) i tak zawody zmieniałem. Do momentu, gdy z powodu pandemii nie straciłem pracy i trzeba było szybko kombinować. Znowu szukałem pracy. Z czasem postawiłem wszystko na jedną kartę.

Ale gdzie w tym Waldek?

Przez dwa tygodnie przeglądania forów, stron oferujących naukę testowania albo po prostu na FB, miałem jedną informację, tester manualny nikomu nie jest potrzebny, każdy tylko o automatyzacji albo programowaniu. I nagle uświadomiłem sobie, że jedyną opcją, którą miałem u siebie w otwartych zakładkach przeglądarki to Wyszkolę Was, gdzie wprost było napisane, że uczy testowania manualnego. Napisałem maila z zapytaniem o szkolenie, na które na całe szczęście się załapałem (podobno rzut kością zadecydował czy Waldek będzie spał przez najbliższe dwa tygodnie, czy mnie uczył).

Nauka – Jak to wygląda

Na początku z Waldkiem pogadaliśmy, czy testowanie jest dla mnie, czy to ma sens i najważniejsze, o co w tym chodzi. Przez pierwsze godziny tłumaczył teorię w sposób łopatologiczny i raczej w formie rozmowy niż klepania formułek byle by je wypowiedzieć. Dzięki temu mogłem sprawdzić, czy rozumiem, o co w tym chodzi. Następne godziny polegały w pełnym zakresie na praktyce. Na początku uczyłem się narzędzi, jakimi posługują się testerzy (np. TestLink), by chwilę później w praktyce już testować oprogramowanie, pisać przypadki testowe, zgłaszać błędy. Nauka przechodziła w bardzo luźnej atmosferze. Na początku obaj zwracaliśmy się do siebie per Pan, z pełnym szacunkiem, a po chwili byliśmy jak najlepsi kumple, i chyba dzięki temu chciało się mi uczyć i nie było myśli, że muszę.

Poszukiwania pracy

Bardzo zaskoczyło mnie zaangażowanie Waldka w pomoc w tym zakresie. Od napisania CV, założenia profilu na LinkedIn, aż po stworzenie pierwszego portfolio. Proste zadanie, znajdź, co chcesz przetestować, a następnie to zrób, napisz do tego TestSuite/TestCasy (Scenariusze testowe), napisz zgłoszenie buga/bugów, jeśli takowe występują. Chwilę później robiliśmy raport i rozpoczęcie wysyłania CV. Może były to dwa tygodnie, może miesiąc jak dostałem telefon zwrotny w sprawie pracy, i pomyśleć, że to łącznie były dwa miesiące, od kiedy rozpocząłem poszukiwania nowego kierunku rozwoju zawodowego do pierwszej rozmowy o pracę.

Co pomogło w rozmowie?

Wiedza, którą zdobyłem na szkoleniu to jedno (w sumie najważniejsza część), druga sprawa to wiedza z zakresu samej rekrutacji i tu z pomocą przyszedł e-book dostępny na Wyszkolę Was „101 pytań rekrutacyjnych„. No mogę powiedzieć, że lekko przeczytałem to 3 razy, a żona jeszcze przepytywała. Do tego znajomość Sylabusa, powiedzmy jako biblia testerów i mamy komplet. Polecam wpierw przeczytać Sylabusa, a następnie sprawdzać się w pytaniach i odpowiedziach rekrutacyjnych, można się zdziwić jak wiedza, którą mamy różni się od tego, co chce usłyszeć rekruter.

Sama praca

Pracę dostałem w Krakowie, choć sam jestem z Gdyni. Dzięki otwartości firm na pracę zdalną nie musiałem się ograniczać do rejonów zamieszkania i było to niezwykłym ułatwieniem w szukaniu pracy, jak i potem przyjemnością samej pracy. Rozpocząłem od okresu próbnego jako Junior. Teraz jestem w pełnym zakresie Junior Testerem członkiem zespołu QA. Praca jako tester okazała się czymś, w czym mogę się odnaleźć, a i możliwości rozwojowe są, lekko mówiąc nieograniczone. Zespół, do którego należę to genialni ludzi, uprzejmi i cierpliwi do takiego juniora jak ja.

Wniosek

Mogę powiedzieć, że znalazłem to, co bym chciał robić. Widać czasem trzeba zaryzykować i zrobić to, o czym się myślało od jakiegoś czasu, a znajdą się ludzie, którzy w tym pomogą. Dla mnie taką osobą jest Waldek, a ja mam nadzieję, że w przyszłości to ja będę kimś takim dla kolejnego juniora 🙂

Paweł Jagieła

Od 2022 pracuje jako tester oprogramowania. Jestem absolwentem WSHiG w Poznaniu. Plan na najbliższy czas - rozwój zawodowy

Dodaj komentarz