Cześć! Tym razem luźniejszy wpis o mitach, które funkcjonują wśród osób, które chcą zostać testerem oprogramowania. Część z nich na pewno słyszałeś nie jeden raz :).
Każdy może testować.
Jeszcze kilka lat temu sam tak myślałem. Zdanie jednak zmieniłem, gdy pewnego razu trafiłem podczas szkolenia na osobę, która miała problemy ze zrozumieniem teorii i wykonywaniem ćwiczeń praktycznych. Jednym słowem może się okazać, że jednak testowanie nie jest w stu procentowym strzałem dla Ciebie 😉.
Najprostsza droga do IT wiedzie przez testowanie.
Dawno temu rzeczywiście mogło tak być. Niemniej obecnie naprawdę bardzo trudno o pracę dla testerów oprogramowania wchodzących dopiero do branży. Moim zdaniem dużo prostszym sposobem na wejście do IT jest rozpoczęcie kariery od pracy jako helpdesk (wsparcie techniczne).
Zarobki testerów są wysokie.
Jak w każdej branży wysokość zarobków zależy od kilku czynników. Jeśli masz sporo lat doświadczenia, zarabiasz dużo. Jeśli masz trochę mniej lat doświadczenia, ale np. masz dobry stack technologiczny, bo umiesz automatyzować na całkiem dobrym poziomie, to też zarabiasz dużo. Zanim jednak dojdziesz do tego, by zarabiać dużo, zaczniesz prawdopodobnie od kwoty zbliżonej do minimalnej krajowej. Zauważam również, że sporo osób chce pracować nawet za darmo, byleby zacząć łapać doświadczenie. Słyszałem również o pierwszych Januszexach, które chcą pieniądze za to, że wezmą Cię do pracy.
Praca dla uTest (lub innej platformie) daje doświadczenie.
Zauważyłem, że firmy często bardzo sceptycznie podchodzą do tego typu doświadczeń. Coraz bardziej popularny staje się trend, by firma przyjmująca do pracy chciała skontaktować się z byłym pracodawcą. Kontakt wykonywany jest w celu potwierdzenia tego, że jesteś dobrym współpracownikiem. W przypadku platform crowdtestiongowych nie ma pracodawcy, z którym można się skontaktować. Nie ma też mowy, by wystawił nam zaświadczenie o dobrze wykonanej pracy.
Nie wiem jednak, czy jeśli masz srebrną/złotą odznakę na uTest i zrobisz print screan ze statystyk, na którym widać w liczbach w ilu projektach pracowałeś, ile błędów zgłosiłeś, dla ilu projektów jesteś oznaczony jako „ulubiony tester”, to czy taki obrazek dołączony przy aplikacji o prace pomoże w uznaniu uTest za doświadczenia w testowaniu. Co więcej, jeśli jesteś dobry, to z czasem zdobywasz zaufanie team leadów, zaczynają Cię rozpoznawać i na przykład możesz za ich zgodą dodać ich jako kontakty, a co za tym idzie, możesz spróbować się dogadać, żeby oni byli Twoim kontaktem z poprzedniej pracy.
Możesz wysyłać CV na ofertę, której wymogów nie spełniasz.
To zależy przede wszystkim, jakie masz braki. Jeżeli zaczynasz szukać pierwszej pracy i brakuje Ci doświadczenia, to cięzko, żebyś spełnił ten wymóg. Uważam jednak, że jeżeli pozostałe wymagania techniczne będziesz spełniał, to punkt dotyczący doświadczenia nie będzie problemem i możesz aplikować o pracę. Jeśli natomiast wymagana jest znajomość programowania, a Twoja wiedza i doświadczenie z programowania kończą się na napisaniu „Hello World!”, to nie powinno się aplikować. Problem dla juniorów i osób, które zaczynają przygodę z testowaniem, jest taki, że ofert bez wymogu doświadczenia jest praktycznie zero.
Można by też napisać osobny wpis na temat tego, że w ofertach o pracę bywają wymienione wymogi, które w późniejszym czasie w ogóle nie są wykorzystywane w codziennej pracy. Są i takie oferty, w których w ramach wymagań wy listowane są rzeczy, których można się nauczyć w ciągu dnia czy dwóch po otrzymaniu pracy.
Bez wykształcenia technicznego nie zostaniesz testerem.
Ciężko ocenić jak się ten punkt zestarzeje, ale na ten moment moje doświadczenia mówią, że jest to możliwe. Wbrew pozorom wielu aspektów technicznych jesteś w stanie się nauczyć sam, ale może być to zwyczajnie upierdliwe, np. GIT jest tego przykładem.
Samo wersjonowanie jest trywialnie proste do zrozumienia, ale przygotowanie sobie aplikacji od strony praktycznej dla np. testera manualnego, który dopiero zaczyna swoją przygodę z testami może być katorgą i bardzo problematyczne.
Ps. Jeśli dotarłeś do tego miejsca i chciałbyś przeczytać wpis o wersjonowaniu, to daj znać w komentarzu :).
Bez języka angielskiego nie dostaniesz się do branży.
Większość rynku IT używa tego języka, co za tym idzie, braki powodują, że spory kawałek tortu, jakim są „Oferty pracy”, przechodzi Ci koło nosa. Nie da się też na ściemniać, jeśli chodzi o poziom znajomości języka, bo najczęściej angielski jest weryfikowany już na etapie rozmowy telefonicznej, czyli w pierwszym etapie rekrutacji.
Natomiast pro tip – znajomość języka niemieckiego DUŻO zmienia. Dlaczego? Jeśli ja bym chciał zmienić pracę na rynek niemiecki, to nie spełniam tego warunku i w tym wypadku mi odpada bardzo duży kawałek tortu pt. „Oferty pracy”. Tam, gdzie ja nie mogę przez swoje braki – tam może będziesz mógł Ty ;).
Szkolenie da Ci pracę.
Żadne szkolenie nie da Ci pracy, jedyne co możesz uzyskać po szkoleniu to wiedzę przekazaną w uporządkowany sposób. Oczywiście o ile wybierzesz mądrze swoje miejsce do nauki – ps. po raz kolejny przypominam, że na ten moment przynajmniej do jesieni nie szkolę.
Praca jako tester jest fajna.
Kiedyś napisałem już wpis o tym, dlaczego nie powinno się zostać testerem oprogramowania. Jeśli chcesz przeczytać więcej, to zachęcam do lektury tego wpisu. Oczywiście praca jako tester ma swoje plusy i jest fajna. Ma jednak swoje minusy, a wśród nich te niżej wymienione.
Praca testera bywa stresująca, nawet bardzo.
Cytując mema „Panie TestAreczku – sukcesy są zespołu, dla Pana mamy pytanie, czemu te cztery błędy nie zostały wyłapane podczas testów?”.
Bywa, że jest monotonnie. Tak wiem, część osób od razu powie „zautomatyzuj to sobie, jak Ci nudno”, tylko że „OJOJOJOJ nie mamy budżetu na naukę ani czasu, więc zrób to w domu po pracy :)”. I tu musisz sam wybrać, co wolisz, monotonność czy pracę po godzinach by było jej mniej.
„Rozwój” jest najczęściej projektowy, to znaczy uczysz się tego, co jest potrzebne w projekcie. Jeśli czegoś nie trzeba w danej chwili (przykładowo automatyzowania), to ciężko przekonać przełożonego o inwestycję w dany obszar. No, chyba że się coś wysypie w projekcie, to wtedy na szybko jest szukanie kompetencji i osoby, która ją zdobędzie.
Kiedyś rycerze szli ze sztandarami, a ich rody miały zawołania. To takie skojarzenie, mam czasami wrażenie, że IT industrie powinno mieć zawołanie „pyk pyk jako tako”. Tak wiem, znowu pojawi się komentarz „na 1000 projektów trafi się jeden odpowiednio finansowany”. No i zgadza się, ale jednocześnie można usłyszeć dwie rzeczy:
- My jesteśmy nowoczesną firmą stawiającą na jakość dużo testów itp.
- Kurde są błędy w aplikacji, zwolnijmy testerów, to pomoże 🙂
O tym też mogę napisać artykuł, jeżeli tylko was to ciekawi.
Ciekawy wpis. Też chętnie poczytałbym więcej o ostatnik punkcie 🙂
Wczoraj napisałem na „brudno” – prawdopodobnie pojawi się do miesiąca czasu na blogu 🙂
Super! Czekam z niecierpliwością :))
Dzięki za artykuł! Szczególnie podoba mi się ostatni punkt dotyczący podejścia firmy, przełożonych do pracy testera w projektach. Chętnie poczytałbym więcej na ten temat. Świetny materiał! 🙂