Opowieści testerów Agata Tamioła
Przebranżowienie na testera opowieść Agaty Tamioła

Kultura pracy i zarobki IT? Tak, poproszę!

Zawsze marzyłam, by moja praca była odpowiednio doceniana, dlatego szybko zauważyłam nierówności w płacach IT vs reszta świata, a to sprawiało, że chciałam zorientować się, co mogę dać od siebie, by również znaleźć się w tej krainie mlekiem i miodem płynącej. Tak, wstyd czy nie, trzeba przyznać, że zarobki w IT są cholernie atrakcyjne i wiele osób, również ja, chcą spróbować tam swoich sił. Wiedziałam jednak, że muszę podejść do tego z pewną dozą szczerości zarówno wobec świata IT, jak i samej siebie, w końcu nie chcę udawać, że jakiś zawód mi się podoba, tylko dlatego, że dużo płacą – to byłoby nie fair. Zaczęłam więc sprawdzać jakie stanowisko byłoby mi najbliższe, przecież jako pedagog i terapeuta z wykształcenia, nigdy nawet nie brałam tej branży pod uwagę, zawsze zakładałam, że jest zarezerwowana dla osób wykształconych kierunkowo.

Testowanie vs Programowanie

Kiedy nie wiedziałam jeszcze, że istnieje coś takiego jak testowanie, próbowałam kodować, ale tu poległam dość szybko, choć ślęczałam nad filmikami i zadaniami, to sprawiały mi one ogromną trudność, były dla mnie zbyt skomplikowane. W pewnym momencie obudziła się we mnie desperacja, byłam skłonna rzucić wszystko i nauczyć się kodować w jednej z drogich szkół, której reklamę namiętnie otrzymywałam na Facebooku, skończyło się to jednak wielkim rozczarowaniem i smutkiem, gdy otrzeźwiałam i przeliczyłam, że to zbyt ryzykowny krok jak dla kogoś, kto nie ma ścisłego umysłu.

Ponownie zaczęłam się zastanawiać czy oby na pewno jest miejsce w świecie IT dla osoby takiej jak ja, o wysoce rozwiniętych kompetencjach miękkich, kreatywnej i do bólu czasem skrupulatnej i wtedy trafiłam na event “Testowanie vs Programowanie”. Tam poznałam Karolinę Pawłowską z Gildii Testerów, która zarażała pasją do testowania (oczywiście był też programista, która zarażał pasją do programowania), jednak poczułam się bliżej z Karoliną, zwłaszcza, że miała przy sobie aplikację mobilną do testów rezerwowania biletów lotniczych i zachęcała, by szukać w niej błędów. Gdy dostałam ją do ręki, poczułam się jak w kasynie “a co się stanie jak wcisnę to?”. Jako pedagog zaraz zaczęłam sprawdzać walidację (teraz już wiem, że tak to się nazywało) ile dzieciaków mogę wpisać na określoną ilość dorosłych, w końcu muszą się nimi opiekować, a na wycieczkach szkolnych przeważnie jest 1 nauczyciel na 15 dzieciaków. Mogłam wpisać 1000 dzieci na 1 dorosłego i miałam niezły hermetyczny ubaw. Zmierzając do brzegu, postanowiłam zgłębić ścieżkę ku testowaniu oprogramowania, zapisując się, również u Karoliny na krótki kurs podstaw testowania, gdzie nauczyłam się w pigułce całego clue tego zawodu.

Wybieram testowanie – czego się uczyłam?

Potem poszło już z górki. Samodzielnie zdany certyfikat ISTQB FL z krótkim kursem przygotowawczym, kilka książek dziedzinowych, webinary, eventy dla testerów, targi pracy w IT, grupa “Testowanie oprogramowania” Piotra Wicherskiego na Facebooku i przyszedł w końcu czas na aplikowanie.

Moje zdziwienie, gdy otrzymałam z kilku firmach pozytywną odpowiedź i zaproszenie do etapu rozwiązywania zadań, było ogromne. Nie spodziewałam się, że ktokolwiek się odezwie, a już na pewno nie w tak krótkim czasie. To właśnie zadania rekrutacyjne najmocniej zbudowały moje początkowe doświadczenia, dzięki nim każdego dnia wiedziałam więcej, a gdy dostawałam się na rozmowę techniczną, mogłam je dokładnie omówić.

W międzyczasie odbył się event wręcz idealny dla mnie “Testerze rekrutuj się!” organizowany przez Girls Who Test. Była to idealna okazja, by dać się poznać jako komunikatywna, otwarta osoba, bo w CV wciąż nie było się czym pochwalić. Polecam wszystkim początkujących takie spotkania! Mogłam porozmawiać z każdym rekruterem lub testerem, który szukał kogoś do swojego zespołu. Na tej edycji było około 20 firm, nawet nie zdążyłam pogadać ze wszystkimi, ominęłam obie prelekcje.

agata tamioła
Agata Tamioła – Quality Engineer at Recruitee

Widziałam, że na wielu osobach zrobiłam wrażenie po prostu jako człowiek, jakkolwiek to brzmi, kilka osób powiedziało mi, że miękkie kompetencje są bardzo cenne, a twardych zawsze można się douczyć. Bardzo mnie do budowało. Po tym evencie otrzymałam pierwszą pracę w poznańskim Software Housie, w którym pracowałam pierwszy rok, od lipca zmieniłam już firmę, by sięgać jeszcze wyżej, a także zdobyć porównanie, tym razem z firmą typowo produktową. Dostaję sporo ofert pracy, moja wartość na rynku również ogromnie wzrosła.

To zabawne, gdy przypomnę sobie jeden webinar o kobiecie, która się przebranżowiła na testera, powiedziała “za rok będziecie tam, gdzie ja”, u mnie sprawdziło się to w kilka miesięcy. Cały proces trwał od marca, w maju miałam decyzję o zatrudnieniu, a od lipca zaczęłam pracować :).

Z kogo się przebranżowiłam?

Hobbystycznie przez niemal 9 lat byłam aktorką kabaretową, natomiast zawodowo pedagogiem i terapeutą w nurcie Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach. Pracowałam głównie z dorosłymi osobami w kontekście rozwoju osobistego, a także jako kierownik ośrodka dla osób z głęboką niepełnosprawnością fizyczną i intelektualną. Miałam również swoją działalność gabinetową i wiele otwartych ścieżek współpracy jako animator czasu wolnego. Wierzcie lub nie, ale po tylu godzinach pracy, które wyrabiałam w tygodniu, sama satysfakcja z pracy po prostu nie wystarczy. W pewnym momencie zwyczajnie się zmęczyłam, może trochę wypaliłam? Pewne aspekty pracy pomocowej bywają trudne nie tylko ze względu na obciążenia psychiczne, ale i na niskie wynagrodzenie. Obie te rzeczy zaczęły mnie wkurzać i wtedy postanowiłam wszystko zupełnie zmienić. Trzeba przyznać, że było to duże ryzyko, którego patrząc przez pryzmat czasu, zupełnie nie żałuję, uważam wręcz tę decyzję za jedną z najlepszych.

Jak mi się pracuje jako tester?

Okazało się, że w testowanie jestem całkiem dobra. Gdy eksplorując strony napotykałam jakiś błąd, zaraz zapisywałam go w głowie w zakładce pt. “również takie cuda mogą się dziać ze stroną internetową!”. Różnorodność i wygląd błędów mnie fascynowała, szybko nauczyłam się namierzać inne podobne skupiska i dzięki temu jeszcze bardziej zadbać o jakość produktu. Potrafiłam się też wczuć w klienta (może dzięki empatii?) i dobrze określić intuicyjność aplikacji. Dogadanie się z programistami również nie stanowiło żadnego problemu, wystarczyło zaznaczać istotę współpracy, czyli to, że gramy do jednej bramki, jakkolwiek moje zwrotki są upierdliwe. Widziałam, że czasami ego programisty cierpi, nie dziwiłam się temu, bo wiem jak ego potrafi się unieść, niekiedy nawet agresją, ale wtedy znów ważne są empatia i wzajemny szacunek. Swoją drogą, tester też musi uważać na swoje niekiedy bujne ego!

Ogólnie miło jest znów pracować 40 godzin tygodniowo, być dobrze wynagrodzonym, cenionym na rynku, pewnym o przyszłość zawodową (wcześniej nie było pewne, czy wciąż będę pracować w następnym roku, to Miasto finansowało, lub nie, ośrodek, w którym pracowałam), cieszyć się kulturą pracy w IT (dbałość o pracownika, benefity, możliwość rozwoju poprzez pakiety szkoleniowe). To wszystko pokazuje mi, że warto było zmienić kwalifikacje, choć nadal zamierzam wykorzystywać moje dotychczasowe umiejętności. W mojej pierwszej firmie wyszłam z inicjatywą cyklu szkoleń z zakresu komunikacji (asertywność, “porozumienie bez przemocy”), co spotkało się z dużą aprobatą przełożonych. Ucieszyłam się, że mogę podzielić się czymś z tamtego życia zawodowego; niech wymiana trwa!

Na mojej drodze było wiele osób ze środowiska testerskiego, i nie tylko, którzy wspierali mnie na tej drodze, bardzo im wszystkim dziękuję :).

Agata Tamioła

Tester z dwuletnim doświadczeniem, obecnie Quality Engineer w poznańskim Recruitee. Z wykształcenia mgr pedagogiki i trener w nurcie Podejścia Skoncentrowanego na Rozwiązaniach. Pracowała jako terapeuta pedagogiczny i zajęciowy, prowadziła terapię indywidualną oraz warsztaty z zakresu doskonalenia kompetencji miękkich. Przez 9 lat występowała i liderowała własnemu kabaretowi “Krzesełko”.

Ten post ma 2 komentarzy

  1. kin

    Apropos rozmów kwalifikacyjnych, to nadal na wielu pojawiają się owiane już legendą „Czego potrzebujesz, aby przetestować krzesło/długopis/klimatyzację/pudełko zapałek? I zastanawiam się co chce w odpowiedzi usłyszeć rekruter zadając takie pytanie. Jaka jest prawidłowa odpowiedź. Krótko, że np. potrzebuję specyfikacji technicznej. Rozpisać test cases i opowiedzieć w jaki sposób, czy raczej zacząć od zapytania o dokumentację i potem test cases? Bo jeśli pytanie byłoby „Jak przetestujesz krzesło/długopis/klimatyzację/pudełko zapałek? To tutaj pewnie od razu trzeba opowiedzieć o konkretnych test cases.

    1. Waldemar Szafraniec

      Jeżeli chodzi o pierwszą część pytania to można odpowiedzieć na to na kilka sposobów:
      1) Wszelka możliwa specyfikacja produktu + potencjalne modele konkurencji (na ich podstawie zawsze możesz zgłosić sugestie związane z usprawnieniem produktu)
      2) Specyfikacja + odpowiednie środowisko do testów (produkcja może się bardzo od siebie różnić. Patrz klimatyzator zamontowany w Norwegii a klimatyzator zamontowany w Arabii Saudyjskiej)
      Co do drugiego pytania to mimo wszystko zapytałbym o specyfikację. Zrobiłbym to z powodu dyskusji jaka miała miejsce na grupie Testowanie oprogramowania. Duża ilość rekruterów powiedziała w tej dyskusji, że skreśla osoby, które nie zapytają o specyfikację. Reszta jak najbardziej opiera się na Twojej kreatywności. Dla mnie osobiście to pytanie ma wybadać czy ktoś jest kreatywny, dociekliwy i systematyczny w tym co robi.

Dodaj komentarz